poniedziałek, 8 grudnia 2014

Sé que te fallé.

Tocopilla, lipiec 2014

                Dzień w Tocapilli dobiegał końca, razem z Miguelem oraz siostrą Alexisa siedzieliśmy w ogrodzie. Mały bawił się zabawkami a my popijałyśmy pyszną kawę. Po chwili na tarasie pojawił się ojciec mojego synka. Ubrany w jeansowe krótkie spodenki, białą koszulkę z dekoltem w serek i czarne okulary Ray-Ban. Uśmiechnięty od ucha do ucha podszedł do małego i pocałował go w główkę.
- Pójdziemy się przejść? – spojrzał na mnie i zapytał.
- W sumie możemy iść.
- A ja zostanę z naszym szkrabem i się razem pobawimy. – Lisa podbiegła do Migiego, podniosła i zrobiła ‘samolocik’, mały był przeszczęśliwy.
- Dzięki, jakby co to dzwoń. – odpowiedziałam jej, ale była tak pochłonięta zabawą z moim synkiem, że nic nie odpowiedziała.
Szliśmy uliczkami Tocapilli, Alexis opowiadał o swoi dzieciństwie. Robił to z takim zafascynowanie.
- Tu grałem w piłkę, tu urządzaliśmy imprezy, tu zawsze przychodziliśmy z Lisą w przerwach między lekcjami. – mówił, gdy mijaliśmy kolejne miejsca – A tu przychodziłem zawsze żeby pomyśleć. Tu podejmowałem najważniejsze decyzje, w tym o wyjeździe do Europy. – powiedział, gdy dotarliśmy na wydmy przy plaży. Usiedliśmy na piasku i wpatrywałam się w zachodzące słońce. Widok był przepiękny. Oświetlone góry, błękitny ocean, delikatne obłoczki na niebie. Przez dłuższy czas panowała cisza, gdy nagle Alexis zapytał: 

- Pamiętasz te zachody słońca w Saint-Tropez?
- Ich nie da się zapomnieć.. Wiesz, co w Tobie kochałam? To, że byłeś, kiedy nie było nikogo, że troszczyłeś się o mnie lepiej niż ktokolwiek inny i zawsze wiedziałeś, kiedy potrzebuję wtulić się w Twoje ciało. Byłeś jak schronienie, które daje ciepło i bezpieczną przystań wtedy, kiedy nie ma już nadziei na znalezienie własnego miejsca na ziemi. Potrafiłeś poprawić mi humor, jednym, drobnym uśmiechem, który sprawiał, że hormony szczęścia podnosiły swój poziom prędzej niż po udanym treningu. Gasiłeś pragnienie pocałunkami i karmiłeś słowami pełnymi obietnic i czułych zapewnień. Byłeś inny. Niepowtarzalny, wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Nigdy nie mogłam uwierzyć, że mam Cię przy sobie i wciąż pytałam czy to jawa czy sen. Może to naprawdę był sen? Może sobie tylko Ciebie wymyśliłam? Może byłeś wytworem mojej chorej wyobraźni, która każdego dnia rysowała Twoją twarz przed moimi oczami? Bez Ciebie wszystko stało się inne. Nawet ja, spadłam na dno, od którego nie chciałam odbić się bez Ciebie. Ale pojawił się Miguel i to on pomógł mi się podnieść.
- Przepraszam. – powiedział i spuścił głowę – Bałem się. To miała być wakacyjna przygoda. Urzekło mnie Twoje ciało, Twój uśmiech, Twój zapach. Czułem, że rodzi się z tego coś więcej, że zaczynam się w Tobie zakochiwać. Byłem młody i głupi. Nie wierzyłem w to, że możemy być razem, na dłużej, na zawsze. Wolałem się usunąć, gdy miałem jeszcze tyle odwagi. Byłem typem imprezowicza, który nie wytrzymywał z jedną dziewczyną dłużej niż miesiąc. Ty zaczęłaś mnie zmieniać. Bałem się, że jak wrócę do Udine to powróci ten dawny Alexis. Nie chciałem Cię zdradzić. Nie mógłbym żyć ze świadomością, że ty czekasz na nasze spotkanie w Barcelonie. Wyjazd z Saint-Tropez był najtrudniejszą decyzja w moim życiu. – mówił a łzy zaczęły napływać mi do oczu – To nie tak miało być. Miałaś nie płakać, miałaś być twarda, miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić, zapomnieć mnie. Miałaś nie płakać, świat poukładać żeby miał sens. Gdy dostałem propozycje transferu do Barcy byłem przeszczęśliwy, zgodziłem się od razu, bo wiedziałem, że ty tam będziesz. Tak blisko, a jednak daleko. Tyle razy chciałem Cię odnaleźć, wziąć ponownie w ramiona, pocałować, powiedzieć jak bardzo tęskniłem i jak bardzo Cię kocham. Ale miałem nadzieję, że jesteś szczęśliwa, że ułożyłaś sobie życie na nowo. Tęskniłem, rozdzierało mnie od środka, żeby zapomnieć znowu zacząłem imprezować, stałem się dupkiem bez uczuć, który codziennie idzie do łóżka z inną panienką. One wszystkie były takie same, leciały tylko na moją kasę i sławę. Żadna nie była taka wyjątkowa jak TY.
- Skończ! Ja już nie chcę tego słuchać. Miałam zapomnieć? Jak? Tak z dnia na dzień wymazać Cię z życia. Tak się nie da. Mimo że znaliśmy się tak krótko stałeś się całym moim światem. Kochałam Cię, byłam gotować zrobić dla Ciebie wszystko. A ty zniknąłeś.. – łkałam a Alexis mocno mnie przytulił. Na początku stałam sztywno, lecz po chwili odwzajemniłam jego uścisk. – Teraz łączy nas już tylko Migi. Nie ma nas i nie będzie. Zabiłeś to, co było między nami.. – spojrzałam na niego, cały ból powrócił - Wracam do domu, mały pewnie zamęczył już Lisę.

***

                Siedziałam przy łóżeczku Migiego i wpatrywałam się jak słodko śpi. Łzy powoli spływały mi po policzku, pierwszy raz od kilku miesięcy żałowałam że spotkałam ponownie Alexisa. Ból z przed pięciu lat powrócił. Wszystko znowu stało się trudne. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, po chwili się otworzyły i zobaczyłam postać siostry piłkarza.
- Mogę wejść? – zapytała.
- Tak. – odpowiedziałam i przetarłam mokre policzki.
- Co mój braciszek znowu nabroił? – powiedziała, siadając obok mnie.
- Nic. – skłamałam.
- Míre, przecież widzę. Na kolacji prawie nic nie zjadałaś i uciekłaś do pokoju od razu jak mogłaś. Co się dzieje?
- Po prostu wróciło do mnie to wszystko z przed lat. Kochałam go, jak nikogo innego. Był dla mnie wszystkim, ufałam mu, byłam w stanie rzucić wszystko i pojechać do niego, do Włoch. A on zniknął, bez słowa. Nie miał odwagi powiedzieć mi że to koniec. Wolał wyjechać, tak o. Przez te pięć lat pojawiło się kilku facetów, ale żaden nie był w stanie mi go zastąpić. Zawsze porównywałam ich do Alexisa, zawsze. Żyłam głupią nadzieją, że będziemy jeszcze razem, szczęśliwi, ale to nie jest możliwe. Nie będę w stanie zaufać mu tak jak kiedyś, na pewno nie teraz.  Zresztą to nie ma sensu. On może mieć każdą, jest przystojny, mądry, ma ogromne poczucie humoru. A ja? Jestem prosta dziewczyną z Katalonii, która miała stwierdzone załamanie nerwowe.
- Nie mów tak. Jesteś wspaniałą, piękną kobietą, silną jak nikt inny. Mój brat postąpił jak ostatni kretyn zostawiając cię, ale ty dałaś radę. Mimo że na moment straciłaś wiarę w siebie, teraz jesteś wspaniałą mamą i przyjaciółką. – przytuliła mnie – I tak, masz racje Alexis może mieć każdą. Jest piłkarzem, jest bogaty i przystojny, ale co mu po panience która leci na jego miliony na koncie. Ty pokochałaś go bez nich i za to jakim jest człowiekiem. On naprawdę Cię kochał, i nadal kocha. Jestem jego siostrą, wiem o tym. Możesz mi wierzyć, albo i nie.
- Lisa, proszę…

- Ja wierzę w to, że zatańczę jeszcze na waszym ślubie. – spojrzałam na nią spode łba – I nie patrz tak na mnie. Jesteście dla siebie stworzeni. A teraz nie myśl już o tym, kładź się spać. Jutro kolejny gorący dzień w Chile na Ciebie czeka. Dobranoc. – pocałowała mnie w policzek i wyszła z pokoju.  Miała rację, było już późno. Wzięłam rozluźniającą kąpiel, przebrałam się w pidżamę i położyłam się spać. Kolejny dzień w Chile dobiegł końca…

-------------------------------
I przybywam z kolejnym rozdziałem. Miał być dopiero w następny weekend, ale dodaję już dzisiaj. Mam nadzieję, że się cieszycie. :) To już ostatni rozdział w Tocopilli, w następnym wracamy do Barcelony i... tego się dowiecie w swoim czasie. Zostały 3 rozdziały i epilog.


Do następnego, 
Ines :* 

5 komentarzy:

  1. Taki smutny ten rozdział :'(
    Mam nadzieję, że kolejny już będzie wesoły :D
    Ale i tak świetnie, jak zawsze ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde.... Mire no, nie rób tak...Spełnij słowa Lisy, chce ich ślubu *.*
    cudzy rozdział, zresztą jak każdy tutaj !
    czekam na kolejny:***

    ~Dominika Badstuber

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ;)
    Czekam na next.
    A

    OdpowiedzUsuń
  4. " Miałaś nie płakać, miałaś być twarda, miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić, zapomnieć mnie. Miałaś nie płakać, świat poukładać żeby miał sens." Nie dość, że zaczęłam to śpiewać, to jeszcze się rozpłakałam :C Co Ty wyrabiasz? Ta nie pewność jest okropna :CC Pisz kochana następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. jak smutaśnie :( aż mi się oczy zaszkliły, serio...
    czo ta Mire? niech posłucha Lisy!!
    rozdział świetny <3 czekam na ich ślub haha :D

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń