Tocopilla, lipiec 2014
Dzień w Tocapilli dobiegał końca, razem z Miguelem oraz siostrą Alexisa siedzieliśmy w ogrodzie. Mały bawił się zabawkami a my popijałyśmy pyszną kawę. Po chwili na tarasie pojawił się ojciec mojego synka. Ubrany w jeansowe krótkie spodenki, białą koszulkę z dekoltem w serek i czarne okulary Ray-Ban. Uśmiechnięty od ucha do ucha podszedł do małego i pocałował go w główkę.
- Pójdziemy się przejść? – spojrzał na mnie i zapytał.
- W sumie możemy iść.
- A ja zostanę z naszym szkrabem i się razem pobawimy. – Lisa
podbiegła do Migiego, podniosła i zrobiła ‘samolocik’, mały był przeszczęśliwy.
- Dzięki, jakby co to dzwoń. – odpowiedziałam jej, ale była
tak pochłonięta zabawą z moim synkiem, że nic nie odpowiedziała.
Szliśmy uliczkami Tocapilli, Alexis opowiadał o swoi
dzieciństwie. Robił to z takim zafascynowanie.
- Tu grałem w piłkę, tu urządzaliśmy imprezy, tu zawsze
przychodziliśmy z Lisą w przerwach między lekcjami. – mówił, gdy mijaliśmy
kolejne miejsca – A tu przychodziłem zawsze żeby pomyśleć. Tu podejmowałem
najważniejsze decyzje, w tym o wyjeździe do Europy. – powiedział, gdy
dotarliśmy na wydmy przy plaży. Usiedliśmy na piasku i wpatrywałam się w zachodzące
słońce. Widok był przepiękny. Oświetlone góry, błękitny ocean, delikatne
obłoczki na niebie. Przez dłuższy czas panowała cisza, gdy nagle Alexis
zapytał:
- Pamiętasz te zachody słońca w Saint-Tropez?
- Ich nie da się zapomnieć.. Wiesz, co w Tobie kochałam? To,
że byłeś, kiedy nie było nikogo, że troszczyłeś się o mnie lepiej niż
ktokolwiek inny i zawsze wiedziałeś, kiedy potrzebuję wtulić się w Twoje ciało.
Byłeś jak schronienie, które daje ciepło i bezpieczną przystań wtedy, kiedy nie
ma już nadziei na znalezienie własnego miejsca na ziemi. Potrafiłeś poprawić mi
humor, jednym, drobnym uśmiechem, który sprawiał, że hormony szczęścia
podnosiły swój poziom prędzej niż po udanym treningu. Gasiłeś pragnienie
pocałunkami i karmiłeś słowami pełnymi obietnic i czułych zapewnień. Byłeś
inny. Niepowtarzalny, wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Nigdy nie mogłam
uwierzyć, że mam Cię przy sobie i wciąż pytałam czy to jawa czy sen. Może to
naprawdę był sen? Może sobie tylko Ciebie wymyśliłam? Może byłeś wytworem mojej
chorej wyobraźni, która każdego dnia rysowała Twoją twarz przed moimi oczami?
Bez Ciebie wszystko stało się inne. Nawet ja, spadłam na dno, od którego nie
chciałam odbić się bez Ciebie. Ale pojawił się Miguel i to on pomógł mi się
podnieść.
- Przepraszam. – powiedział i spuścił głowę – Bałem się. To
miała być wakacyjna przygoda. Urzekło mnie Twoje ciało, Twój uśmiech, Twój
zapach. Czułem, że rodzi się z tego coś więcej, że zaczynam się w Tobie
zakochiwać. Byłem młody i głupi. Nie wierzyłem w to, że możemy być razem, na
dłużej, na zawsze. Wolałem się usunąć, gdy miałem jeszcze tyle odwagi. Byłem
typem imprezowicza, który nie wytrzymywał z jedną dziewczyną dłużej niż
miesiąc. Ty zaczęłaś mnie zmieniać. Bałem się, że jak wrócę do Udine to powróci
ten dawny Alexis. Nie chciałem Cię zdradzić. Nie mógłbym żyć ze świadomością,
że ty czekasz na nasze spotkanie w Barcelonie. Wyjazd z Saint-Tropez był
najtrudniejszą decyzja w moim życiu. – mówił a łzy zaczęły napływać mi do oczu
– To nie tak miało być. Miałaś nie płakać, miałaś być twarda, miałaś nie
tęsknić, miałaś już nie śnić, zapomnieć mnie. Miałaś nie płakać, świat
poukładać żeby miał sens. Gdy dostałem propozycje transferu do Barcy byłem
przeszczęśliwy, zgodziłem się od razu, bo wiedziałem, że ty tam będziesz. Tak
blisko, a jednak daleko. Tyle razy chciałem Cię odnaleźć, wziąć ponownie w
ramiona, pocałować, powiedzieć jak bardzo tęskniłem i jak bardzo Cię kocham.
Ale miałem nadzieję, że jesteś szczęśliwa, że ułożyłaś sobie życie na nowo.
Tęskniłem, rozdzierało mnie od środka, żeby zapomnieć znowu zacząłem
imprezować, stałem się dupkiem bez uczuć, który codziennie idzie do łóżka z
inną panienką. One wszystkie były takie same, leciały tylko na moją kasę i
sławę. Żadna nie była taka wyjątkowa jak TY.
- Skończ! Ja już nie chcę tego słuchać. Miałam zapomnieć?
Jak? Tak z dnia na dzień wymazać Cię z życia. Tak się nie da. Mimo że znaliśmy
się tak krótko stałeś się całym moim światem. Kochałam Cię, byłam gotować
zrobić dla Ciebie wszystko. A ty zniknąłeś.. – łkałam a Alexis mocno mnie
przytulił. Na początku stałam sztywno, lecz po chwili odwzajemniłam jego
uścisk. – Teraz łączy nas już tylko Migi. Nie ma nas i nie będzie. Zabiłeś to,
co było między nami.. – spojrzałam na niego, cały ból powrócił - Wracam do
domu, mały pewnie zamęczył już Lisę.
***
Siedziałam
przy łóżeczku Migiego i wpatrywałam się jak słodko śpi. Łzy powoli spływały mi
po policzku, pierwszy raz od kilku miesięcy żałowałam że spotkałam ponownie
Alexisa. Ból z przed pięciu lat powrócił. Wszystko znowu stało się trudne.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, po chwili się otworzyły i zobaczyłam postać
siostry piłkarza.
- Mogę wejść? – zapytała.
- Tak. – odpowiedziałam i przetarłam mokre policzki.
- Co mój braciszek znowu nabroił? – powiedziała, siadając
obok mnie.
- Nic. – skłamałam.
- Míre, przecież widzę. Na kolacji prawie nic nie zjadałaś i
uciekłaś do pokoju od razu jak mogłaś. Co się dzieje?
- Po prostu wróciło do mnie to wszystko z przed lat. Kochałam
go, jak nikogo innego. Był dla mnie wszystkim, ufałam mu, byłam w stanie rzucić
wszystko i pojechać do niego, do Włoch. A on zniknął, bez słowa. Nie miał
odwagi powiedzieć mi że to koniec. Wolał wyjechać, tak o. Przez te pięć lat
pojawiło się kilku facetów, ale żaden nie był w stanie mi go zastąpić. Zawsze
porównywałam ich do Alexisa, zawsze. Żyłam głupią nadzieją, że będziemy jeszcze
razem, szczęśliwi, ale to nie jest możliwe. Nie będę w stanie zaufać mu tak jak
kiedyś, na pewno nie teraz. Zresztą to
nie ma sensu. On może mieć każdą, jest przystojny, mądry, ma ogromne poczucie
humoru. A ja? Jestem prosta dziewczyną z Katalonii, która miała stwierdzone
załamanie nerwowe.
- Nie mów tak. Jesteś wspaniałą, piękną kobietą, silną jak
nikt inny. Mój brat postąpił jak ostatni kretyn zostawiając cię, ale ty dałaś
radę. Mimo że na moment straciłaś wiarę w siebie, teraz jesteś wspaniałą mamą i
przyjaciółką. – przytuliła mnie – I tak, masz racje Alexis może mieć każdą.
Jest piłkarzem, jest bogaty i przystojny, ale co mu po panience która leci na
jego miliony na koncie. Ty pokochałaś go bez nich i za to jakim jest
człowiekiem. On naprawdę Cię kochał, i nadal kocha. Jestem jego siostrą, wiem o
tym. Możesz mi wierzyć, albo i nie.
- Lisa, proszę…
- Ja wierzę w to, że zatańczę jeszcze na waszym ślubie. –
spojrzałam na nią spode łba – I nie patrz tak na mnie. Jesteście dla siebie
stworzeni. A teraz nie myśl już o tym, kładź się spać. Jutro kolejny gorący
dzień w Chile na Ciebie czeka. Dobranoc. – pocałowała mnie w policzek i wyszła
z pokoju. Miała rację, było już późno. Wzięłam
rozluźniającą kąpiel, przebrałam się w pidżamę i położyłam się spać. Kolejny
dzień w Chile dobiegł końca…
-------------------------------
I przybywam z kolejnym rozdziałem. Miał być dopiero w następny weekend, ale dodaję już dzisiaj. Mam nadzieję, że się cieszycie. :) To już ostatni rozdział w Tocopilli, w następnym wracamy do Barcelony i... tego się dowiecie w swoim czasie. Zostały 3 rozdziały i epilog.
Do następnego,
Ines :*
Taki smutny ten rozdział :'(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejny już będzie wesoły :D
Ale i tak świetnie, jak zawsze ;*
kurde.... Mire no, nie rób tak...Spełnij słowa Lisy, chce ich ślubu *.*
OdpowiedzUsuńcudzy rozdział, zresztą jak każdy tutaj !
czekam na kolejny:***
~Dominika Badstuber
Super ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
A
" Miałaś nie płakać, miałaś być twarda, miałaś nie tęsknić, miałaś już nie śnić, zapomnieć mnie. Miałaś nie płakać, świat poukładać żeby miał sens." Nie dość, że zaczęłam to śpiewać, to jeszcze się rozpłakałam :C Co Ty wyrabiasz? Ta nie pewność jest okropna :CC Pisz kochana następny :*
OdpowiedzUsuńjak smutaśnie :( aż mi się oczy zaszkliły, serio...
OdpowiedzUsuńczo ta Mire? niech posłucha Lisy!!
rozdział świetny <3 czekam na ich ślub haha :D
pozdrawiam :*