Barcelona, wrzesień 2014
Trzy dni później…
- Chyba mamy już wszystko. –
powiedziałam zapinając ostatnia walizkę. Wczoraj spakowałam już
najpotrzebniejsze rzeczy dla mnie i Miguela. Resztę kupimy na miejscu.
- Jesteś pewna, że to jest dobre
wyjście? – zapytał Rodrigo, a ja spojrzałam w jego smutne oczy.
- Taksówka już czeka. Będę
strasznie tęsknić braciszku. – odpowiedziałam przytulając go.
- Ja też. Co ja zrobię bez mojej
małej siostrzyczki? – powiedział i zmierzwił moje włosy.
- Znajdziesz sobie wreszcie
dziewczynę. – uśmiechnęłam się.
- Bardzo śmieszne. Mam nadzieję, że
słoneczne Rio nie zabierze mi was nas zawsze i niedługo wrócicie.
-Kocham cię braciszku. –
przytuliłam się do niego i poczułam jak łzy napływają mi do oczu. – Migi
pożegnaj się w wujkiem. – zwróciłam się do synka. Ten podszedł smutny do
Rodrigo i przytulił go.
- Szkrabie uśmiechnij się, zaraz
będziesz leciał dużym samolotem. – połaskotał go, a mały się rozpromienił.
- Zadzwonię jak dolecimy. – wzięłam
na ręce Miguela oraz walizki i wyszłam z mieszkania.
Całą drogę na lotnisko
zastanawiałam się czy dobrze robię wyjeżdżając. Mimo wielu wątpliwości
uważałam, że to najlepsze wyjście.
ALEXIS
Zawiodłem ją, po raz kolejny ją
zawiodłem. Dlaczego jestem takim idiotą? Ona mi tego nie wybaczy, właśnie tracę
miłość swojego życia. Muszę ją zobaczyć, bo zwariuję. Jej cudowny uśmiech,
piękne, brązowe oczy. Chciałbym znowu móc patrzeć na jej zgrabne ciało; na to
jak godzinami potrafi stać przy pełnej szafie, gdy zastanawia się, w co się
ubrać; na to, z jaką pasją robi zdjęcia; na to jak się słodko gniewa; na to jak
całe serce poświęca w wychowanie Migiego.
Na treningach jestem tylko ciałem,
moja gra wygląda tak jakbym miał pierwszy raz kontakt z piłką. Pewnie jak tak
dalej pójdzie to trener mnie zawiesi. Mam to gdzieś. Mire i Miguel są dla mnie
najważniejsi. Będę walczył o nich.
Dzień w dzień stoję pod tymi samymi
drzwiami z nadzieją, że Mire da mi szanse. Zapukałem po raz kolejny, jak zawsze
otworzył mi Rodrigo.
- Mire nie ma i nie będzie. Wyjechała.
– powiedział sucho.
- Co?! Gdzie? Kiedy? – krzyknąłem.
- Jeśli ją kochasz, nie pozwól jej
wyjechać. Za 30 minut mają samolot, może zdążysz.
Pobiegłem szybko do samochodu,
odpaliłem silnik i ruszyłem z piskiem opon. Jechałem jak szaleniec, minuty
ubywały, a ja nadal nie byłem na lotnisku. Denerwowałem się jak cholera.
Wyjeżdża tak jak ja, bez żadnego wyjaśnienia. Chociaż teraz ja wiem dlaczego to
robi. Wszystko spieprzyłem już dawno. Przez te pięć lat czułem, że czegoś mi
brakuje. Nagle w moim życiu nagle pojawiła się Mire i wszystko zmieniła. To jej
mi brakowało, jej uśmiechu, głosu, żartów, pocałunków… W końcu dotarłem, wpadłem do budynku i wśród
tłumu próbowałem odnaleźć ukochaną z synkiem. Usłyszałem komunikat: „Ostatnich pasażerów odlatujących do Rio de
Janeiro prosimy o kierowanie się do sali odlotów.”. Spojrzałem na ruchome
schody i zobaczyłem ich.
MIRE
- Mamí, dlaczego płaczesz? –
zapytał Migi.
- Nie płacze. – skłamałam ocierając
łzę spływającą po moim policzku.
- Kocham cię. – powiedział i
przytulił się do mnie.
- Mire poczekaj. - usłyszałam
znajomy głos i odwróciłam się. To był Alexis. - Nie zostawiaj mnie. - w jego
oczach było pełno strachu i bólu. - Nie popełniaj tego błędu, co ja. Proszę...
- Musimy już iść. Za chwilę mamy samolot.
- odpowiedziałam oschle.
-Mire, kocham cię i Miguela. Nie
mogę bez was żyć. Moje życie to wy. Nie wylatuj. Nie rób mi tego. - powiedział
i chwycił moja dłoń. - Jeżeli odlecisz wsiądę w następny samolot i polecę za
Tobą.
- Jak ja mam ci zaufać? Jak? Skąd
mam wiedzieć, że znowu mnie nie skrzywdzisz?
- Daj nam ostatnią szansę.
- Przepraszam. Nie potrafię.
Żegnaj. - wyrwałam swoją rękę z uścisku Alexisia i ruszyłam w kierunku bramek.
- Mamusiu, dlaczego tatuś nie idzie
z nami? - zapytał zmieszany Migi.
- Synku, tatuś tutaj zostaje.
Lecimy sami. – odpowiedziałam kucając przy nim.
- Ja nie chcę go tu zostawić. Chce
żeby pojechał z nami - powiedział ze łzami w oczach. Pogłaskałam go po główce. 'Co
ja najlepszego robię? Niszczę życie każdego. Sobie, Alexisowi i małemu.
Przecież ja go kocham.' pomyślałam. Odwróciłam się, zobaczyłam postać
opierającą się o barierkę. Wzięłam Miguela na ręce i szybkim krokiem
skierowałem się ku Alexisowie. Ten spojrzał na mnie z nadzieję. Po chwili na
jego twarzy malował się grymas bólu z powodu wcześniejszego uderzenia w
policzek. - To za to, że mnie zostawiłeś i oszukałeś. A to za to też tak bardzo
Cię kocham. - powiedziałam i pocałowałam go w usta. - Masz ostatnią szansę,
więcej nie będzie. Nie zmarnuj jej.
- Więcej nie potrzebuje. Dziękuję.
Nie zmarnuję jej. - uśmiechnął się i mnie pocałował.
------------------------------
Wiecie, że to ostatni rozdział? :( Za tydzień epilog i koniec opowieści o Mire i Alexisie. Szybko minęło, ale dobra, dziękować i smutać będę za tydzień.
Jutro sylwester i urodzinki! :3 Życzę wam wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, weny, szczęścia, uśmiechu i miłości.
Do ostatniego,
Ines ;*
Jutro sylwester i urodzinki! :3 Życzę wam wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, weny, szczęścia, uśmiechu i miłości.
Do ostatniego,
Ines ;*