Barcelona, maj 2014
Było już późne popołudnie, szliśmy
jedną z uliczek Barcelony. Dzisiejszy dzień spędziliśmy wszyscy razem, Alexis,
Migi i ja. Byliśmy w parku, na lodach i wspólnym obiedzie. Ktoś, kto nas nie
zna mógłby powiedzieć, że tworzymy piękną, szczęśliwą rodzinę. Ale to tylko
pozory, każde z nas ma swoje życie i nic nie wskazuje na to żeby to miało się
zmienić.
-
Wejdziecie? – zapytał Alexis, gdy byliśmy już pod jego apartamentem.
-
Raczej nie. Mały jest już zmęczony. – pokazałam synka przecierającego oczy.
-
5 minut. Chciałem porozmawiać. – poprosił.
-
Okej. Ale tylko na chwilę. – uległam.
Weszliśmy
do mieszkania, nasz syn od razu pobiegł do kąta, w którym miał swoje zabawki.
Zdjęłam mu kurteczkę, następnie swój płaszcz i usiadłam przy stole. Po chwili
przyszedł Alexis z dwoma kubkami kawy.
-
Proszę, Caffe Latte. Kiedyś je uwielbiałaś. – lekko się uśmiechnął.
-
Dziękuję. O co chodzi? – przeszłam od razu do rzeczy.
-
Miałbym małą prośbę. Za tydzień gramy ostatni mecz na Camp Nou, sprawa jest już
jasna, puchar powędruje do nas. Jak co roku będzie fiesta z tej okazji, będą
żony i dzieciaki chłopaków. Chciałbym żebyście z Migim też tam byli.
-
Nie wiem czy to dobry pomysł…
-
Mire proszę, cały świat wie już o tym, że mam syna. Mimo wszystko chciałbym móc
oficjalnie się z nim pokazać. Niech świat zobaczy, jaki jest cudowny. Fajnie by
było jakby założył tą koszulkę. – powiedział i podał mi białe pudełko. –
Otwórz. – w środku znajdowała się mała koszulka FC Barcelony. Na plecach
widniał napis PAPÍ i ‘9’.
-
Jest śliczna. Zgadzam się. Podam ci małego jak reszta, później się ulotnię. –
złożyłam bordowo-granatowy trykot i zamknęłam z powrotem w pudle.
-
Dziękuję. – uśmiechnął się – Ale chciałbym żebyś też tam była. To jest ważny
dzień dla mnie, ukoronowanie ciężkiej pracy. Byłbym szczęśliwy jakby były na
stadionie osoby, na których mi zależy. – chciał chwycić moją rękę, ale szybko
zdjęłam ją z blatu stołu.
-
Pomyśle. – uśmiechnęłam się i zwróciłam się do syna - Migi idziemy do domku.
Chodź to do mnie szybko szkrabie. – po chwili ubrani i gotowi do wyjścia
staliśmy na korytarzu. – Co do środy to się jeszcze zdzwonimy. Dobranoc. –
powiedziałam.
-
Pa tatusiu. Kocham Cię. – Miguel przytulił się do Alexisa, a ten się uśmiechnął
i odpowiedział:
-
Ja ciebie też maluchu. Bądź grzeczny. – zwrócił się do syna, a zaraz potem do
mnie. – Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia.
Stojąc na światłach spojrzałam na
tylnie siedzenie. Okazało się, że Migi zasnął w foteliku, tak słodko spał.
Cieszę się, że złapał kontakt z Alexisem i tak szybko go zaakceptował. Małemu
brakowało ojca, niby mieszkał z nami Rodri, ale zawsze tłumaczyliśmy mu, że
jest on tylko i wyłącznie jego wujkiem. Wspaniale jest patrzeć na uśmiech syna,
który bawi się w piaskownicy ze swoim ojcem. Przez cztery lata nie było takiej
możliwości. Może gdybym powiedziała Chilijczykowi prawdę wcześniej, od razu,
gdy ten zjawił się w Barcelonie byłoby inaczej. Nigdy się tego nie dowiemy.
Alexis trafił do FC
Barcelony latem 2011 roku, dokładnie rok po naszym spotkaniu. Wiadomość ta
spadła na mnie jak grom z jasnego nieba, byłam bliska kolejnego załamania.
Gdyby nie Miguel i Rodrigo dawno już bym się poddała. Pamiętam tą naszą
rozmowę.
- Dlaczego jesteś smutna? –
zapytał pewnego wieczora Rodri.
- Nie jestem. – skłamałam.
- Chcesz oszukać mnie czy
siebie? Przecież widzę. Co się stało? – zdrożył temat.
- Nic.
- Mire… Myślisz o nim,
prawda?
- Nie, to już przeszłość.
- Nadal go kochasz?
- Nie… - zawahałam się.
- To dlaczego płaczesz?
Myślisz, że nie wiedzę. – przytulił mnie.
- Dwa dni temu minął rok od
naszego spotkania. Wspomnienia wróciły. Nadal mi na nim zależy. Chciałabym,
żeby przyjechał i mocno mnie przytulił. Brakuje mi go, tak bardzo mi go
brakuje. – łza poleciała mi po policzku. Rodri ją starł i powiedział:
- Jeszcze ułożysz sobie
życie, zobaczysz. Jeszcze będziesz z kimś szczęśliwa.
Dwa dni później świat
obiegła informacja o transferze Alexisa z Udinese Calcio do FC Barcelony.
Miguel miał wtedy trzy miesiące.
Cały czas zastanawiam się czy
zgodzić się na prośbę Alexisa. Migi jest jego synem, a ja? Jestem jedynie matką
jego syna. Występowałabym tam jako kto? Jako dziewczyna, która niecałe pięć lat
temu dała się wykorzystać? Nie wiem, co zrobić, mam nadzieję, że mój braciszek
mi pomoże.
-
Zrobisz mi jakieś pyszne kanapeczki i herbatę? Ja tylko położę Migiego i się
przebiorę. Musisz mi doradzić. – powiedziałam szeptem, żeby nie obudzić synka,
gdy byliśmy już w mieszkaniu.
-
Jasne. – odpowiedział równie cicho.
Delikatnie
próbowałam przebrać mojego malucha w piżamę, lekko się przebudził, coś pomruczał
i zasnął. To był długi dzień, pełen wrażeń, nie dziwie mu się. Też bym
najchętniej położyła się spać. Zdjęłam rurki i beżową koszulę, zamiast tego
założyłam luźny dres. Usiadłam przy stole, po chwile przyszedł Rodri z talerzem
pełnym kanapek i dwoma kubkami herbaty.
-
Podano do stołu. A teraz mów, o co chodzi?
-
Chyba pomyliłeś swoje powołanie, powinieneś zostać kucharzem. – powiedziałam,
robiąc kolejny kęs – Za tydzień Alexis chce nas zabrać na ostatni mecz w
sezonie.
-
Fiesta po otrzymaniu pucharu? Dzieciaki, małżonki, narzeczone piłkarzy? –
przerwał mi.
-
Dokładnie. Zgodziłam się, żeby Alexis oficjalnie pokazał światu Miguela, ale ja
chyba jestem tam zbędna. Nie chcę się znaleźć się na pierwszych stronach
wszystkich szmatławców, jako „tajemnicza brunetka z dzieckiem”.
-
Siostra, kiedy ty ostatnio czytałaś jakąś gazetę? – zapytał z ciekawością.
-
Dawno, nie mam czasu. Gdybyś nie wiedział, mam małe dziecko i dużo pracy. –
odburknęłam.
-
To będę tak miły i powiem ci, że od miesiąca znajdujesz się, w co drugim
plotkarskim pisemku właśnie, jako seksowna brunetka z dzieckiem, która
zawróciła w głowie gwieździe Barcy. –
uśmiechnął i rzucił mi wczorajszą gazetę.
-
Jestem na okładce? Wow.
-
Więc uważam, że powinnaś iść. I tym razem ładnie zapozować. – powiedział i
pokazał mi język.
-
Wredny jesteś.
-
I tak mnie kochasz. – odpowiedział i zmierzwił mi włosy.
-----------------------------------------------------
I jest kolejny rozdział. Nawet nie wiem co pisać. Pięć komentarzy pod ostatnim postem strasznie zdołowało. Ale dziękuję tym co nadal czytają i komentują. ;*
Dzisiaj meczyk, z tej okazji nowy rozdział.
Dzisiaj meczyk, z tej okazji nowy rozdział.
Do następnego,
Ines ;***
Ines ;***
Gest Sanchiego >>>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńNiech Mire się zgodzi, a on niech zawalczy do cholery! :(((
Cudny rozdział, ale to wiesz omonomonomonom <3
czekam nna kolejny, buziaki :*
cudny rozdział :*
OdpowiedzUsuńPowinna tam iść i oficjalnie się przedstawić chociaż wiemy że nie jest z Alexisem, ale może te szmatławce się odczepią :p
OdpowiedzUsuńMiguel taki słodziak <3
Pozdrawiam :*
Siedzę i tak myślę co bym zrobiła na jej miejscu... I coś czuję, że bym poszła. Bo dla niego to będzie na prawdę wiele znaczyć, a widać, że mimo wszystko wciąż mu na niej zależy :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny kochana :*
Buziaki :*
No to się Sanchi natrudził :D
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobrażam jego błagania xd Ale nie, to był naprawdę cudowny, pełen miłości i ojcowskiego ciepła gest :3
Czekam na kolejny :* ♥
I zapraszam na nowe rozdziały na moje blogi :3