środa, 24 września 2014

Solicitud.

Barcelona, maj 2014

            Było już późne popołudnie, szliśmy jedną z uliczek Barcelony. Dzisiejszy dzień spędziliśmy wszyscy razem, Alexis, Migi i ja. Byliśmy w parku, na lodach i wspólnym obiedzie. Ktoś, kto nas nie zna mógłby powiedzieć, że tworzymy piękną, szczęśliwą rodzinę. Ale to tylko pozory, każde z nas ma swoje życie i nic nie wskazuje na to żeby to miało się zmienić. 
- Wejdziecie? – zapytał Alexis, gdy byliśmy już pod jego apartamentem.
- Raczej nie. Mały jest już zmęczony. – pokazałam synka przecierającego oczy.
- 5 minut. Chciałem porozmawiać. – poprosił.
- Okej. Ale tylko na chwilę. – uległam.
Weszliśmy do mieszkania, nasz syn od razu pobiegł do kąta, w którym miał swoje zabawki. Zdjęłam mu kurteczkę, następnie swój płaszcz i usiadłam przy stole. Po chwili przyszedł Alexis z dwoma kubkami kawy.
- Proszę, Caffe Latte. Kiedyś je uwielbiałaś. – lekko się uśmiechnął.
- Dziękuję. O co chodzi? – przeszłam od razu do rzeczy.
- Miałbym małą prośbę. Za tydzień gramy ostatni mecz na Camp Nou, sprawa jest już jasna, puchar powędruje do nas. Jak co roku będzie fiesta z tej okazji, będą żony i dzieciaki chłopaków. Chciałbym żebyście z Migim też tam byli.
- Nie wiem czy to dobry pomysł…
- Mire proszę, cały świat wie już o tym, że mam syna. Mimo wszystko chciałbym móc oficjalnie się z nim pokazać. Niech świat zobaczy, jaki jest cudowny. Fajnie by było jakby założył tą koszulkę. – powiedział i podał mi białe pudełko. – Otwórz. – w środku znajdowała się mała koszulka FC Barcelony. Na plecach widniał napis PAPÍ i ‘9’.
- Jest śliczna. Zgadzam się. Podam ci małego jak reszta, później się ulotnię. – złożyłam bordowo-granatowy trykot i zamknęłam z powrotem w pudle.
- Dziękuję. – uśmiechnął się – Ale chciałbym żebyś też tam była. To jest ważny dzień dla mnie, ukoronowanie ciężkiej pracy. Byłbym szczęśliwy jakby były na stadionie osoby, na których mi zależy. – chciał chwycić moją rękę, ale szybko zdjęłam ją z blatu stołu.
- Pomyśle. – uśmiechnęłam się i zwróciłam się do syna - Migi idziemy do domku. Chodź to do mnie szybko szkrabie. – po chwili ubrani i gotowi do wyjścia staliśmy na korytarzu. – Co do środy to się jeszcze zdzwonimy. Dobranoc. – powiedziałam.
- Pa tatusiu. Kocham Cię. – Miguel przytulił się do Alexisa, a ten się uśmiechnął i odpowiedział:
- Ja ciebie też maluchu. Bądź grzeczny. – zwrócił się do syna, a zaraz potem do mnie. – Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia.

            Stojąc na światłach spojrzałam na tylnie siedzenie. Okazało się, że Migi zasnął w foteliku, tak słodko spał. Cieszę się, że złapał kontakt z Alexisem i tak szybko go zaakceptował. Małemu brakowało ojca, niby mieszkał z nami Rodri, ale zawsze tłumaczyliśmy mu, że jest on tylko i wyłącznie jego wujkiem. Wspaniale jest patrzeć na uśmiech syna, który bawi się w piaskownicy ze swoim ojcem. Przez cztery lata nie było takiej możliwości. Może gdybym powiedziała Chilijczykowi prawdę wcześniej, od razu, gdy ten zjawił się w Barcelonie byłoby inaczej. Nigdy się tego nie dowiemy.

Alexis trafił do FC Barcelony latem 2011 roku, dokładnie rok po naszym spotkaniu. Wiadomość ta spadła na mnie jak grom z jasnego nieba, byłam bliska kolejnego załamania. Gdyby nie Miguel i Rodrigo dawno już bym się poddała. Pamiętam tą naszą rozmowę.
- Dlaczego jesteś smutna? – zapytał pewnego wieczora Rodri.
- Nie jestem. – skłamałam.
- Chcesz oszukać mnie czy siebie? Przecież widzę. Co się stało? – zdrożył temat.
- Nic.
- Mire… Myślisz o nim, prawda?
- Nie, to już przeszłość.
- Nadal go kochasz?
- Nie… - zawahałam się.
- To dlaczego płaczesz? Myślisz, że nie wiedzę. – przytulił mnie.
- Dwa dni temu minął rok od naszego spotkania. Wspomnienia wróciły. Nadal mi na nim zależy. Chciałabym, żeby przyjechał i mocno mnie przytulił. Brakuje mi go, tak bardzo mi go brakuje. – łza poleciała mi po policzku. Rodri ją starł i powiedział:
- Jeszcze ułożysz sobie życie, zobaczysz. Jeszcze będziesz z kimś szczęśliwa.
Dwa dni później świat obiegła informacja o transferze Alexisa z Udinese Calcio do FC Barcelony. Miguel miał wtedy trzy miesiące.

            Cały czas zastanawiam się czy zgodzić się na prośbę Alexisa. Migi jest jego synem, a ja? Jestem jedynie matką jego syna. Występowałabym tam jako kto? Jako dziewczyna, która niecałe pięć lat temu dała się wykorzystać? Nie wiem, co zrobić, mam nadzieję, że mój braciszek mi pomoże.
- Zrobisz mi jakieś pyszne kanapeczki i herbatę? Ja tylko położę Migiego i się przebiorę. Musisz mi doradzić. – powiedziałam szeptem, żeby nie obudzić synka, gdy byliśmy już w mieszkaniu.
- Jasne. – odpowiedział równie cicho.
Delikatnie próbowałam przebrać mojego malucha w piżamę, lekko się przebudził, coś pomruczał i zasnął. To był długi dzień, pełen wrażeń, nie dziwie mu się. Też bym najchętniej położyła się spać. Zdjęłam rurki i beżową koszulę, zamiast tego założyłam luźny dres. Usiadłam przy stole, po chwile przyszedł Rodri z talerzem pełnym kanapek i dwoma kubkami herbaty.
- Podano do stołu. A teraz mów, o co chodzi?
- Chyba pomyliłeś swoje powołanie, powinieneś zostać kucharzem. – powiedziałam, robiąc kolejny kęs – Za tydzień Alexis chce nas zabrać na ostatni mecz w sezonie.
- Fiesta po otrzymaniu pucharu? Dzieciaki, małżonki, narzeczone piłkarzy? – przerwał mi.
- Dokładnie. Zgodziłam się, żeby Alexis oficjalnie pokazał światu Miguela, ale ja chyba jestem tam zbędna. Nie chcę się znaleźć się na pierwszych stronach wszystkich szmatławców, jako „tajemnicza brunetka z dzieckiem”.
- Siostra, kiedy ty ostatnio czytałaś jakąś gazetę? – zapytał z ciekawością.
- Dawno, nie mam czasu. Gdybyś nie wiedział, mam małe dziecko i dużo pracy. – odburknęłam.
- To będę tak miły i powiem ci, że od miesiąca znajdujesz się, w co drugim plotkarskim pisemku właśnie, jako seksowna brunetka z dzieckiem, która zawróciła w głowie gwieździe Barcy.  – uśmiechnął i rzucił mi wczorajszą gazetę.
- Jestem na okładce? Wow.
- Więc uważam, że powinnaś iść. I tym razem ładnie zapozować. – powiedział i pokazał mi język.
- Wredny jesteś.

- I tak mnie kochasz. – odpowiedział i zmierzwił mi włosy.

-----------------------------------------------------

I jest  kolejny rozdział. Nawet nie wiem co pisać. Pięć komentarzy pod ostatnim postem strasznie zdołowało. Ale dziękuję tym co nadal czytają i komentują. ;*
Dzisiaj meczyk, z tej okazji nowy rozdział. 



Do następnego,
Ines ;***

5 komentarzy:

  1. Gest Sanchiego >>>>>>>>>>>>>>
    Niech Mire się zgodzi, a on niech zawalczy do cholery! :(((
    Cudny rozdział, ale to wiesz omonomonomonom <3
    czekam nna kolejny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinna tam iść i oficjalnie się przedstawić chociaż wiemy że nie jest z Alexisem, ale może te szmatławce się odczepią :p
    Miguel taki słodziak <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Siedzę i tak myślę co bym zrobiła na jej miejscu... I coś czuję, że bym poszła. Bo dla niego to będzie na prawdę wiele znaczyć, a widać, że mimo wszystko wciąż mu na niej zależy :)
    Czekam na następny kochana :*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się Sanchi natrudził :D
    Już sobie wyobrażam jego błagania xd Ale nie, to był naprawdę cudowny, pełen miłości i ojcowskiego ciepła gest :3
    Czekam na kolejny :* ♥
    I zapraszam na nowe rozdziały na moje blogi :3

    OdpowiedzUsuń