Barcelona, marzec –
kwiecień 2014
Miguel z Alexisem dogadują się
niespodziewanie dobrze. Mały uwielbia spędzać czas z Chilijczykiem, czy to na
placu zabaw, czy na graniu w piłkę albo zupełnie innych zajęciach. Sánchez
zadziwia mnie z każdym dniem. Od dnia, w którym powiedział, że chce być ojcem
minęły prawie dwa tygodnie. Przez ten czas piłkarz pokazuje mi, że naprawdę
chce nim być. Dzisiejszego dnia
świętowaliśmy czwarte urodziny Miguela. Cały dzień spędziliśmy razem, wcześnie
rano swoim sportowym samochodem podjechał pod nas Alexis. Podróż trwała niecałe
pół godziny, piłkarz nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. Gdy dojechaliśmy
na miejsce okazało się, że jesteśmy w małej miejscowości pod Barceloną. Na
pustej plaży rozłożyliśmy koc i zrobiliśmy piknik. Alexis dużego koszyka wyjął
mały torcik i prezent dla małego. Zaśpiewaliśmy mu „Sto lat” i wręczyliśmy mu
pakunki. Migi był przeszczęśliwy. Później graliśmy w piłkę, moczyliśmy nogi w
chłodnym morzu. Na szczęście wiosna w Katalonii była piękna. Jak na początek
kwietnia było bardzo ciepło, ciemne jeansy, szara koszulka i różowy sweterek w
zupełności wystarczał. Bawiliśmy się świetnie, nie mogłam uwierzyć, że minęły
już cztery lata odkąd Miguel jest ze mną. To były najpiękniejsze, ale też
najtrudniejsze lata w moim życiu. Zostać mamą w wieku 20 lat jest łatwo, ale
BYĆ nią jest bardzo trudno. Starałam się jak mogłam i mam nadzieję, że idzie mi
dobrze. Wieczorem, gdy wróciliśmy do Barcelony Alexis wszedł z nami do
mieszkania. Gdy ja przygotowywałam kaszkę dla Migiego, piłkarz go kąpał. Dziwne
uczucie mieć Chilijczyka tak blisko, a jednak daleko.
-
Wykąpany, najedzony, to teraz może iść spać. Miguel kładziemy się do łóżka. – zawołałam,
gdy poprawiałam łóżko małego. O chwili mój mały szkrab w piżamce w dinozaury
zjawił się w swoim pokoiku. – Jaką bajkę czytamy?
-
‘Trzy świnki’. Mamo, a czy Alexis
może mi ją przeczytać? – zapytał słodko.
-
Oczywiście, z chęcią. – powiedział piłkarz stojąc w drzwiach. Uśmiechnęłam się
i pocałowałam małego w główkę.
-
Dobranoc kochanie. Wszystkiego najlepszego.
Siedziałam w swoim pokoju i
przeglądałam album ze zdjęciami. Ostatnie cztery lata, pełno zdjęć Migiego,
moich, Rodrigo. Oglądając kolejne zdjęcia coraz szerzej się uśmiechałam.
-
Tutaj jesteś. – powiedział Alexis, gdy wszedł do sypialni – Zasnął już. Co
przeglądasz?
-
Zdjęcia. Chcesz zobaczyć? – zapytałam i podałam mu fotografię trzymiesięcznego
Miguela. Uśmiechnął się od ucha do ucha i usiadł koło mnie. Oglądaliśmy je z
dobrą godzinę, śmiechu było, co nie miara.
-
O, a tu Migi ma z dziesięć minut. – powiedziałam. – Uwielbiam to zdjęcie. Pierwszy
raz miałam go wtedy na rękach.
-
Jest śliczne. – skomentował – Nie mam żadnego waszego zdjęcia. – powiedział
jakby sam do siebie.
-
Weź je. Mam jeszcze drugie. – powiedziałam i podałam mu fotkę. Nagle rozdzwonił
się mój telefon. – Potrzymaj, muszę odebrać. – podałam mu album i wyszłam z
pokoju.
ALEXIS
Gdy do Mire zadzwonił telefon
przeglądałem dalej album. Nagle natknąłem się na zdjęcie, którego nigdy bym się
tam nie spodziewał. Przedstawiało ono Míre i mnie w Saint-Tropez. Uśmiechnąłem
się sam do siebie i schowałem je tam gdzie było. Chwilę potem pożegnałem się z
Hiszpanką i pojechałem do siebie.
Był poniedziałek, dzień wolny od
trenera. Ubierałem właśnie bokserki, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. ‘Otwórz’ krzyknąłem. Szukałem
odpowiednich spodni i koszulki, gdy dziewczyna powiedziała:
-
Alexis, ktoś do Ciebie. – ‘Mój dom to
chyba jasne, że to ktoś do mnie, a nie do Ciebie’ pomyślałem. Poszedłem na
korytarz i w drzwiach zobaczyłem Mire z Miguelem na rękach. Spojrzałem na
zegarek, była prawie 10. Kompletnie zapomniałem, że mały miał dzisiaj do mnie przyjechać,
bo przedszkole było zamknięte, a Mire miała wykonać jakieś zdjęcia.
-
To już. – powiedziałem cicho – Wejdźcie.
-
To może ja będę się zbierać. – powiedziała długonoga blondynka ubrana w samą
bieliznę i moją koszulę. Szybko założyła swoją kwiecistą sukienkę, żakiet i
szpilki. – Dziękuję za wspaniałą noc. – podeszła i pocałowała mnie – Zadzwonisz
jeszcze?
-
Oczywiście. – skłamałem. I otworzyłem jej drzwi. Po chwili usłyszałem śmiech
Mire.
-
I tak wszyscy wiedza, że nie zadzwonisz. Pamiętasz, chociaż jak miała na imię?
– zapytała sarkastycznie.
-
La.. Lails? Laila. – szczerze wisiało mi to jak laska ma na imię, skąd jest i
ile ma lat. Liczyło się tylko to żeby zrobiła mi dobrze. Nic więcej.
-
Uważaj na niego. Będę po 17.
MÍRE
Był
już koniec kwietnia, po pracy wsiadłam od razu do samochodu i pojechałam po
Miguela. W przedszkolu przywitała mnie uśmiechnięta opiekunka, po chwili
zapytała:
- Miguel czegoś zapomniał?
- Miguel czegoś zapomniał?
-
Słucham? Nie rozumiem.
-
Miguel został już odebrany.
-
Co? Jak? Przez kogo?
-
María? – zawołała – Kto odbierał Migiego?
-
Yyy pan Sánchez odebrał go jakieś trzy godziny temu. – gdy to usłyszałam po
prostu zamarłam – Wszystko w porządku?
-
Tak tak. Dziękuję. – odpowiedziałam i wyszłam z budynku. Wzięłam telefon do
ręki i próbowałam dodzwonić się do Chilijczyka. Raz, drugi, trzeci.. nikt nie
odbierał. Zdenerwowana jechałam do mieszkania piłkarza. Jak on mógł mi nie powiedzieć,
że odbiera Miguela. Dobijałam się do drzwi chyba już z pięć minut. Alexis
ciągle nie odbierał, w domu też go nie było. Zaczynałam już wpadać w panikę,
gdy usłyszałam dźwięk otwierającej się windy. Nagle pojawił się mój mały synek
z ojcem. Odetchnęłam z ulgą i mocno przytuliłam mojego szkraba.
-
Czy ty kompletnie oszalałeś? Jak mogłeś? Nie miałeś prawa. – krzyknęłam.
-
O co Ci chodzi?
-
Dlaczego mi nie powiedziałeś, że odebrałeś Migiego? Odchodziłam od zmysłów. Czy
ty zdajesz sobie z tego sprawę?
-
Míre wyluzuj. Nic się nie stało. Byliśmy na lodach i pograliśmy trochę w piłkę.
Dobrze się bawiliśmy.
-
Jak mam wyluzować? Porwałeś mi syna.
-
Zwariowałaś? Mam takie samo prawo do niego jak ty. – odpowiedział.
-
Nie. Nie było Cię przez tyle lat i nie mów mi, że masz do niego jakiekolwiek
prawo. – powiedziałam stanowczo. – Następnym razem jak będziesz chciał się z
nim spotkać najpierw masz to ustalić ze mną. Cześć.
***
Po tym incydencie Alexis wiele razy
mnie przepraszał. Może wtedy trochę przegięłam, ale byłam strasznie na niego
zła. Dzisiaj postanowiliśmy, że razem odbierzemy Miguela. Około 16
podjechaliśmy pod przedszkole. Migi szybko ubrał buciki i był gotowy do
wyjścia.
-
To co dzisiaj robimy? – zapytał piłkarz.
-
Jestem głodny. Mamo, możemy jechać na hamburgera? – poprosił.
-
No dobrze. – zgodziłam się wyjątkowo, dlatego że nie zdążyłam wcześniej nic
przygotować.
Popołudnie spędziliśmy na plaży i na
karuzeli. Gdy wracaliśmy mały dostrzegł nowy plac zabaw no i chcąc nie chcąc
musieliśmy się na nim zatrzymać. Miguel bawił się z nowo poznanym kolegą, a my
z Alexisem siedzieliśmy na ławce. Chilijczyk jak zwykle w czapce i okularach.
Za każdym razem bardzo mnie to rozbawiało, wiedziałam, że robi to po to żeby
nie zostać rozpoznanym przez fanów, ale czasami dziwnie się czułam. Brak słońca,
a ten w okularach. Dzisiejszego dnia złożyłam kawowe rurki, koszulkę w kolorze jeansowym
ze zdobieniami, półbuty na obcasie i kremową torebkę.
-
Míre, w następny weekend trener dał nam wolne i co powiesz na to, że zabieram
was do Paryża. Pójdziemy z małym do Disneylandu. Co ty na to?
-
Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-
Proszę Cię, zgódź się. Jeśli nie dla mnie, to dla Miguela.
-
No dobrze, pojedziemy.
-
Dziękuję.
Wczorajszego wieczora przylecieliśmy
do Paryża. Jest przepięknie, te uliczki, zabytki, ten klimat. Od pierwszej
minuty zakochałam się w tym mieście. Dzisiejszy dzień spędziliśmy w Disneylandzie.
Miguel bawił się znakomicie, my w sumie też. Kolejki, karuzele i różne inne
zabawy. Wieczorem Migi zasnął od razu po powrocie do hotelowego pokoju. Było
krótko po 21, nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Za
nimi zobaczyłam starszą kobietę w szarym uniformie.
-
Dobry wieczór, nazywam się Aline i jestem nianią hotelową.
-
Dzień dobry. To chyba pomyłka. Nie zamawiałam opiekunki.
-
Ja zamawiałem. Dziękuję za szybkie przybycie. – powiedział Alexis, który
pojawił się za kobietą. – Zabieram Cię na kolację i spacer. Ostatni wieczór w
Paryżu, trzeba to jakoś wykorzystać. Pani Aline zostanie z małym. No szykuj
się, dalej dalej. Nie będę czekać wieki skarbie. – pospieszał mnie. Ubrałam czarną,
krótką sukienkę z długim rękawem, na nogi założyłam czarne szpilki. Wróciłam do
salonu gdzie na jednym z foteli siedział Alexis w czarnych spodniach, białej
koszuli i marynarce.
-
Wow. Wyglądasz znakomicie. – skomentował mój wygląd. – Chodźmy.
Kolację
zjedliśmy w małej, eleganckiej restauracji niedaleko wieży Eiffla. Wszystko
odbywało się w miłej atmosferze, Alexis opowiadał kawały, normalnie gadaliśmy. Było
naprawdę fajnie. Spacerowaliśmy po mieście, gdy doszliśmy do symbolu Paryża.
Wieża była pięknie oświetlona, migały białe lampeczki. Alexis stanął
naprzeciwko mnie, coraz bardziej zmniejszał odległość między nami. W pewnym
momencie Chilijczyk wpił się moje usta, stałam jak wryta, ale po chwili odwzajemniłam
pocałunek. Nagle uświadomiłam sobie, co robię i szybko odepchnęłam Sáncheza.
-
Co ty robisz? Nie chcę i nie będę kolejną panienką na jedną noc. – warknęłam. –
Wracam do hotelu.
-
Míre to nie tak. Zaczekaj. – krzyknął, ale ja się już nie zatrzymałam.
***
Do sytuacji z przed prawie tygodnia nikt
nie wraca. To, co się stało w Paryż nie powinno mieć miejsca. Dzisiejsze popołudnie
miałam spędzić z Miguelem i Rodrigo. Niestety mojemu braciszkowi wypadło jakieś
spotkanie i musiał jechać do pracy. Szłam z moim największym skarbem po plaży,
gdy mały zapytał:
- Mamusiu, gdzie
jest mój tatuś?
- Kochanie,
dlaczego pytasz? – kucnęłam przy nim i pogłaskałam po główce.
- Bo wszystkie
dzieci w przedszkolu mają tatusiów, a ja nie mam. A chciałbym mieć. –
powiedział ze smutną minką. – Takiego jak Alexis.
- Chciałbyś żeby
Alexis był Twoim tatą?
- Taak. On jest
suuuper! Gra ze mną w piłkę i ogólnie jest fajny.
- Migi teraz
powiem coś ważnego, okej? – zakomunikowałam, a on potrząsnął główką, wzięłam
głęboki oddech i powiedziałam – Alexis jest Twoim tatą. Prawdziwym tatą.
- Naprawdę? Ale
super, mam tatę! A gdzie tata był ten cały czas jak go nie było?
- Mama z tatą
się kiedyś pokłócili i nie widzieli się kilka lat.
- Dlaczego?
- Bo dorośli
czasami tak robią.
- Czemu? Przecież
to głupie. – powiedział z powagą w głosie.
- Tak synku, to
głupie. – powiedziałam cicho i pogłaskałam go po główce – Popatrz, kto tam
idzie. - wskazałam mu palcem – Biegnij do niego.
Mały uśmiechnął
się szeroko i szybko pobiegł w kierunku Alexisa, a gdy już był na tyle blisko
krzyknął „Tata, tata!”. Zmieszany Chilijczyk wziął Miguela na ręce i
powiedział:
- Synku.
- Tatusiu,
kocham Cię. – powiedział i dał mu buziaka. W oczach piłkarza dostrzegłam łzy. –
Pogramy w piłkę?
- Oczywiście.
Zaraz przyjdę. – odpowiedział mu. Uśmiechnęłam się, a Alexis wyszeptał – Tato..
- Tak, tato.
Uznałam, że to odpowiedni moment. – wyjaśniłam mu.
- Jejku
dziękuję. Tak bardzo Ci dziękuję. – przytulił mnie i okręcił dookoła.
- Tato, no
chodź! – krzyknął Migi.
-----------------------------------
Przepraszam, to jedyne co mogę powiedzieć. Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać, a rozdział jest tak beznadziejny. Wybaczcie mi jego jakość, nie miałam za grosz pomysłu na niego i wyszedł jak wyszedł. Czyli sklejanina czegoś. To jest chyba najgorszy rozdział jaki w życiu napisałam. Ale obiecuje wam, że następne będą lepsze i next już w następny weekend. Wczorajsze trzy mecze jakoś zmobilizowały mnie do pisania i goła klata Alexisa po golu zrobiła swoje. ^^
Neymarowi gratuluję dwóch goli, Leosiowi pięknych asysty. Atletico wygranej nad Realem, a na dobranoc wczorajsza klata Alexisa. awww *-*
Do następnego,
Ines ;**
Przesadzasz. Nie możesz pisać, że ten rozdział jest beznadziejny!
OdpowiedzUsuńMi się o wiele bardziej podoba Alexis-wzruszający się tatuś niż Alexis-dupek. :D
Rozdział naprawdę świetny. :)
Trzymaj się, powodzenia w dalszym pisaniu. :*
JEZUSIE NO NARESZCIE MIRE POWIEDZIAŁA MAŁEMU! <3
OdpowiedzUsuńAle znowu był Sanchi-dupek, pierw noc z jakąś paniusią, a potem pocałował ją XDDDD
cudny rozdział, co pieprzysz, że beznadziejny *.*
czekam na następny *.*
Ja Ci dam beznadziejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCudo, największe cudo na świecie. ♥
Mnie to tam bardziej podoba się Sanchi dupek, ale Sanchez tatuś też jest okej. :D
Pozdrawiam i czekam na następny. <3
Alexis mnie denerwuje, bo jest tutaj skończonym dupkiem ;/ Ok, może ten pocałunek był z miłością, ale na miejscu Mire nie byłabym w stanie mu ponownie zaufać, zobaczymy co wymyślisz :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Mire powiedziała Miguelowi o Alexisie teraz, w przyszłości mogłoby być za późno ;p
rozdział wcale nie taki zły, tylko troszkę za szybko się to wszystko dzieje, ale ogólnie ok :)
pozdrawiam i do następnego :*
ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY, NIE BEZNADZIEJNY!
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejny! :) / Vika
Rozdział jest świetny :)
OdpowiedzUsuń