niedziela, 14 września 2014

Dos meses.

Barcelona, marzec – kwiecień 2014

            Miguel z Alexisem dogadują się niespodziewanie dobrze. Mały uwielbia spędzać czas z Chilijczykiem, czy to na placu zabaw, czy na graniu w piłkę albo zupełnie innych zajęciach. Sánchez zadziwia mnie z każdym dniem. Od dnia, w którym powiedział, że chce być ojcem minęły prawie dwa tygodnie. Przez ten czas piłkarz pokazuje mi, że naprawdę chce nim być.  Dzisiejszego dnia świętowaliśmy czwarte urodziny Miguela. Cały dzień spędziliśmy razem, wcześnie rano swoim sportowym samochodem podjechał pod nas Alexis. Podróż trwała niecałe pół godziny, piłkarz nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że jesteśmy w małej miejscowości pod Barceloną. Na pustej plaży rozłożyliśmy koc i zrobiliśmy piknik. Alexis dużego koszyka wyjął mały torcik i prezent dla małego. Zaśpiewaliśmy mu „Sto lat” i wręczyliśmy mu pakunki. Migi był przeszczęśliwy. Później graliśmy w piłkę, moczyliśmy nogi w chłodnym morzu. Na szczęście wiosna w Katalonii była piękna. Jak na początek kwietnia było bardzo ciepło, ciemne jeansy, szara koszulka i różowy sweterek w zupełności wystarczał. Bawiliśmy się świetnie, nie mogłam uwierzyć, że minęły już cztery lata odkąd Miguel jest ze mną. To były najpiękniejsze, ale też najtrudniejsze lata w moim życiu. Zostać mamą w wieku 20 lat jest łatwo, ale BYĆ nią jest bardzo trudno. Starałam się jak mogłam i mam nadzieję, że idzie mi dobrze. Wieczorem, gdy wróciliśmy do Barcelony Alexis wszedł z nami do mieszkania. Gdy ja przygotowywałam kaszkę dla Migiego, piłkarz go kąpał. Dziwne uczucie mieć Chilijczyka tak blisko, a jednak daleko.
- Wykąpany, najedzony, to teraz może iść spać. Miguel kładziemy się do łóżka. – zawołałam, gdy poprawiałam łóżko małego. O chwili mój mały szkrab w piżamce w dinozaury zjawił się w swoim pokoiku. – Jaką bajkę czytamy?
- ‘Trzy świnki’. Mamo, a czy Alexis może mi ją przeczytać? – zapytał słodko.
- Oczywiście, z chęcią. – powiedział piłkarz stojąc w drzwiach. Uśmiechnęłam się i pocałowałam małego w główkę.
- Dobranoc kochanie. Wszystkiego najlepszego.

            Siedziałam w swoim pokoju i przeglądałam album ze zdjęciami. Ostatnie cztery lata, pełno zdjęć Migiego, moich, Rodrigo. Oglądając kolejne zdjęcia coraz szerzej się uśmiechałam.
- Tutaj jesteś. – powiedział Alexis, gdy wszedł do sypialni – Zasnął już. Co przeglądasz?
- Zdjęcia. Chcesz zobaczyć? – zapytałam i podałam mu fotografię trzymiesięcznego Miguela. Uśmiechnął się od ucha do ucha i usiadł koło mnie. Oglądaliśmy je z dobrą godzinę, śmiechu było, co nie miara.
- O, a tu Migi ma z dziesięć minut. – powiedziałam. – Uwielbiam to zdjęcie. Pierwszy raz miałam go wtedy na rękach.
- Jest śliczne. – skomentował – Nie mam żadnego waszego zdjęcia. – powiedział jakby sam do siebie.
- Weź je. Mam jeszcze drugie. – powiedziałam i podałam mu fotkę. Nagle rozdzwonił się mój telefon. – Potrzymaj, muszę odebrać. – podałam mu album i wyszłam z pokoju.

ALEXIS

            Gdy do Mire zadzwonił telefon przeglądałem dalej album. Nagle natknąłem się na zdjęcie, którego nigdy bym się tam nie spodziewał. Przedstawiało ono Míre i mnie w Saint-Tropez. Uśmiechnąłem się sam do siebie i schowałem je tam gdzie było. Chwilę potem pożegnałem się z Hiszpanką i pojechałem do siebie.


            Był poniedziałek, dzień wolny od trenera. Ubierałem właśnie bokserki, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. ‘Otwórz’ krzyknąłem. Szukałem odpowiednich spodni i koszulki, gdy dziewczyna powiedziała:
- Alexis, ktoś do Ciebie. – ‘Mój dom to chyba jasne, że to ktoś do mnie, a nie do Ciebie’ pomyślałem. Poszedłem na korytarz i w drzwiach zobaczyłem Mire z Miguelem na rękach. Spojrzałem na zegarek, była prawie 10. Kompletnie zapomniałem, że mały miał dzisiaj do mnie przyjechać, bo przedszkole było zamknięte, a Mire miała wykonać jakieś zdjęcia.
- To już. – powiedziałem cicho – Wejdźcie.
- To może ja będę się zbierać. – powiedziała długonoga blondynka ubrana w samą bieliznę i moją koszulę. Szybko założyła swoją kwiecistą sukienkę, żakiet i szpilki. – Dziękuję za wspaniałą noc. – podeszła i pocałowała mnie – Zadzwonisz jeszcze?
- Oczywiście. – skłamałem. I otworzyłem jej drzwi. Po chwili usłyszałem śmiech Mire.
- I tak wszyscy wiedza, że nie zadzwonisz. Pamiętasz, chociaż jak miała na imię? – zapytała sarkastycznie.
- La.. Lails? Laila. – szczerze wisiało mi to jak laska ma na imię, skąd jest i ile ma lat. Liczyło się tylko to żeby zrobiła mi dobrze. Nic więcej.
- Uważaj na niego. Będę po 17.

MÍRE

        Był już koniec kwietnia, po pracy wsiadłam od razu do samochodu i pojechałam po Miguela. W przedszkolu przywitała mnie uśmiechnięta opiekunka, po chwili zapytała:
- Miguel czegoś zapomniał?
- Słucham? Nie rozumiem.
- Miguel został już odebrany.
- Co? Jak? Przez kogo?
- María? – zawołała – Kto odbierał Migiego?
- Yyy pan Sánchez odebrał go jakieś trzy godziny temu. – gdy to usłyszałam po prostu zamarłam – Wszystko w porządku?
- Tak tak. Dziękuję. – odpowiedziałam i wyszłam z budynku. Wzięłam telefon do ręki i próbowałam dodzwonić się do Chilijczyka. Raz, drugi, trzeci.. nikt nie odbierał. Zdenerwowana jechałam do mieszkania piłkarza. Jak on mógł mi nie powiedzieć, że odbiera Miguela. Dobijałam się do drzwi chyba już z pięć minut. Alexis ciągle nie odbierał, w domu też go nie było. Zaczynałam już wpadać w panikę, gdy usłyszałam dźwięk otwierającej się windy. Nagle pojawił się mój mały synek z ojcem. Odetchnęłam z ulgą i mocno przytuliłam mojego szkraba.
- Czy ty kompletnie oszalałeś? Jak mogłeś? Nie miałeś prawa. – krzyknęłam.
- O co Ci chodzi?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że odebrałeś Migiego? Odchodziłam od zmysłów. Czy ty zdajesz sobie z tego sprawę?
- Míre wyluzuj. Nic się nie stało. Byliśmy na lodach i pograliśmy trochę w piłkę. Dobrze się bawiliśmy.
- Jak mam wyluzować? Porwałeś mi syna.
- Zwariowałaś? Mam takie samo prawo do niego jak ty. – odpowiedział.
- Nie. Nie było Cię przez tyle lat i nie mów mi, że masz do niego jakiekolwiek prawo. – powiedziałam stanowczo. – Następnym razem jak będziesz chciał się z nim spotkać najpierw masz to ustalić ze mną. Cześć.

***

            Po tym incydencie Alexis wiele razy mnie przepraszał. Może wtedy trochę przegięłam, ale byłam strasznie na niego zła. Dzisiaj postanowiliśmy, że razem odbierzemy Miguela. Około 16 podjechaliśmy pod przedszkole. Migi szybko ubrał buciki i był gotowy do wyjścia.
- To co dzisiaj robimy? – zapytał piłkarz.
- Jestem głodny. Mamo, możemy jechać na hamburgera? – poprosił.
- No dobrze. – zgodziłam się wyjątkowo, dlatego że nie zdążyłam wcześniej nic przygotować.
            Popołudnie spędziliśmy na plaży i na karuzeli. Gdy wracaliśmy mały dostrzegł nowy plac zabaw no i chcąc nie chcąc musieliśmy się na nim zatrzymać. Miguel bawił się z nowo poznanym kolegą, a my z Alexisem siedzieliśmy na ławce. Chilijczyk jak zwykle w czapce i okularach. Za każdym razem bardzo mnie to rozbawiało, wiedziałam, że robi to po to żeby nie zostać rozpoznanym przez fanów, ale czasami dziwnie się czułam. Brak słońca, a ten w okularach. Dzisiejszego dnia złożyłam kawowe rurki, koszulkę w kolorze jeansowym ze zdobieniami, półbuty na obcasie i kremową torebkę.
- Míre, w następny weekend trener dał nam wolne i co powiesz na to, że zabieram was do Paryża. Pójdziemy z małym do Disneylandu. Co ty na to?
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Proszę Cię, zgódź się. Jeśli nie dla mnie, to dla Miguela.
- No dobrze, pojedziemy.
- Dziękuję.

            Wczorajszego wieczora przylecieliśmy do Paryża. Jest przepięknie, te uliczki, zabytki, ten klimat. Od pierwszej minuty zakochałam się w tym mieście. Dzisiejszy dzień spędziliśmy w Disneylandzie. Miguel bawił się znakomicie, my w sumie też. Kolejki, karuzele i różne inne zabawy. Wieczorem Migi zasnął od razu po powrocie do hotelowego pokoju. Było krótko po 21, nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Za nimi zobaczyłam starszą kobietę w szarym uniformie. 
- Dobry wieczór, nazywam się Aline i jestem nianią hotelową.
- Dzień dobry. To chyba pomyłka. Nie zamawiałam opiekunki.
- Ja zamawiałem. Dziękuję za szybkie przybycie. – powiedział Alexis, który pojawił się za kobietą. – Zabieram Cię na kolację i spacer. Ostatni wieczór w Paryżu, trzeba to jakoś wykorzystać. Pani Aline zostanie z małym. No szykuj się, dalej dalej. Nie będę czekać wieki skarbie. – pospieszał mnie. Ubrałam czarną, krótką sukienkę z długim rękawem, na nogi założyłam czarne szpilki. Wróciłam do salonu gdzie na jednym z foteli siedział Alexis w czarnych spodniach, białej koszuli i marynarce.
- Wow. Wyglądasz znakomicie. – skomentował mój wygląd. – Chodźmy.
Kolację zjedliśmy w małej, eleganckiej restauracji niedaleko wieży Eiffla. Wszystko odbywało się w miłej atmosferze, Alexis opowiadał kawały, normalnie gadaliśmy. Było naprawdę fajnie. Spacerowaliśmy po mieście, gdy doszliśmy do symbolu Paryża. Wieża była pięknie oświetlona, migały białe lampeczki. Alexis stanął naprzeciwko mnie, coraz bardziej zmniejszał odległość między nami. W pewnym momencie Chilijczyk wpił się moje usta, stałam jak wryta, ale po chwili odwzajemniłam pocałunek. Nagle uświadomiłam sobie, co robię i szybko odepchnęłam Sáncheza.
- Co ty robisz? Nie chcę i nie będę kolejną panienką na jedną noc. – warknęłam. – Wracam do hotelu.
- Míre to nie tak. Zaczekaj. – krzyknął, ale ja się już nie zatrzymałam.

***

            Do sytuacji z przed prawie tygodnia nikt nie wraca. To, co się stało w Paryż nie powinno mieć miejsca. Dzisiejsze popołudnie miałam spędzić z Miguelem i Rodrigo. Niestety mojemu braciszkowi wypadło jakieś spotkanie i musiał jechać do pracy. Szłam z moim największym skarbem po plaży, gdy mały zapytał:
- Mamusiu, gdzie jest mój tatuś?
- Kochanie, dlaczego pytasz? – kucnęłam przy nim i pogłaskałam po główce.
- Bo wszystkie dzieci w przedszkolu mają tatusiów, a ja nie mam. A chciałbym mieć. – powiedział ze smutną minką. – Takiego jak Alexis.
- Chciałbyś żeby Alexis był Twoim tatą?
- Taak. On jest suuuper! Gra ze mną w piłkę i ogólnie jest fajny.
- Migi teraz powiem coś ważnego, okej? – zakomunikowałam, a on potrząsnął główką, wzięłam głęboki oddech i powiedziałam – Alexis jest Twoim tatą. Prawdziwym tatą.
- Naprawdę? Ale super, mam tatę! A gdzie tata był ten cały czas jak go nie było?
- Mama z tatą się kiedyś pokłócili i nie widzieli się kilka lat.
- Dlaczego?
- Bo dorośli czasami tak robią.
- Czemu? Przecież to głupie. – powiedział z powagą w głosie.
- Tak synku, to głupie. – powiedziałam cicho i pogłaskałam go po główce – Popatrz, kto tam idzie. - wskazałam mu palcem – Biegnij do niego.
Mały uśmiechnął się szeroko i szybko pobiegł w kierunku Alexisa, a gdy już był na tyle blisko krzyknął „Tata, tata!”.  Zmieszany Chilijczyk wziął Miguela na ręce i powiedział:
- Synku.
- Tatusiu, kocham Cię. – powiedział i dał mu buziaka. W oczach piłkarza dostrzegłam łzy. – Pogramy w piłkę?
- Oczywiście. Zaraz przyjdę. – odpowiedział mu. Uśmiechnęłam się, a Alexis wyszeptał – Tato..
- Tak, tato. Uznałam, że to odpowiedni moment. – wyjaśniłam mu.
- Jejku dziękuję. Tak bardzo Ci dziękuję. – przytulił mnie i okręcił dookoła.
- Tato, no chodź! – krzyknął Migi.

-----------------------------------
Przepraszam, to jedyne co mogę powiedzieć. Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać, a rozdział jest tak beznadziejny. Wybaczcie mi jego jakość, nie miałam za grosz pomysłu na niego i wyszedł jak wyszedł. Czyli sklejanina czegoś. To jest chyba najgorszy rozdział jaki w życiu napisałam. Ale obiecuje wam, że następne będą lepsze i next już w następny weekend. Wczorajsze trzy mecze jakoś zmobilizowały mnie do pisania i goła klata Alexisa po golu zrobiła swoje. ^^ 

Neymarowi gratuluję dwóch goli, Leosiowi pięknych asysty. Atletico wygranej nad Realem, a na dobranoc wczorajsza klata Alexisa. awww *-* 


Do następnego, 
Ines ;**

6 komentarzy:

  1. Przesadzasz. Nie możesz pisać, że ten rozdział jest beznadziejny!
    Mi się o wiele bardziej podoba Alexis-wzruszający się tatuś niż Alexis-dupek. :D
    Rozdział naprawdę świetny. :)
    Trzymaj się, powodzenia w dalszym pisaniu. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZUSIE NO NARESZCIE MIRE POWIEDZIAŁA MAŁEMU! <3
    Ale znowu był Sanchi-dupek, pierw noc z jakąś paniusią, a potem pocałował ją XDDDD
    cudny rozdział, co pieprzysz, że beznadziejny *.*
    czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Ci dam beznadziejny rozdział.
    Cudo, największe cudo na świecie. ♥
    Mnie to tam bardziej podoba się Sanchi dupek, ale Sanchez tatuś też jest okej. :D
    Pozdrawiam i czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Alexis mnie denerwuje, bo jest tutaj skończonym dupkiem ;/ Ok, może ten pocałunek był z miłością, ale na miejscu Mire nie byłabym w stanie mu ponownie zaufać, zobaczymy co wymyślisz :)
    Dobrze, że Mire powiedziała Miguelowi o Alexisie teraz, w przyszłości mogłoby być za późno ;p
    rozdział wcale nie taki zły, tylko troszkę za szybko się to wszystko dzieje, ale ogólnie ok :)
    pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY, NIE BEZNADZIEJNY!
    z niecierpliwością czekam na kolejny! :) / Vika

    OdpowiedzUsuń