piątek, 15 sierpnia 2014

La verdad.

Barcelona, luty 2014

                Siedziałam w kawiarni w centrum, niedaleko przedszkola Miguela. Za 10 minut miałam umówione spotkanie z detektywem. Dzwonił rano z wiadomością, że poustalał już wszystko, co miał. Popijałam kawę, gdy w pomieszczeniu zjawił się pan Rodriguez. Starszy mężczyzna w okularach, z widoczną siwizną wśród czarnych włosów.
- Dzień dobry pani Briseño. – uśmiechnął się i podał mi rękę – Mam wszystko, o co Pani prosiła.
- Dzień dobry, bardzo się cieszę. Proszę usiąść.

- Przyznam, że Pani zlecenie było wyjątkowe. Pan Sánchez, jak Pani dobrze wie, gra w FC Barcelonie, codziennie ma treningi w ośrodku treningowym. Udało mi się ustalić jego godziny pracy. Wieczorami odwiedza on kluby, najczęściej RAZZMATAZZ, OPIUM, CATWALK i LA TERRRAZZA. Idzie tam około godziny 22 może 23, wychodzi koło 3. Zazwyczaj z jakąś Panią przy boku. Pan Sánchez nie jest w stałym związku, bardziej chodzący playboy. Co tu jeszcze? Aha już wiem. Mieszka on przy Carrer de Llull 238. W teczce ma Pani zdjęcia, plan dnia i dokładny adres. Wydaje mi się, że to wszystko.

- Dziękuję, naprawdę bardzo Panu dziękuję. Pieniądze już przelałam na konto. – uśmiechnęłam się.

- Powiem Pani, że nigdy jeszcze nie śledziłem piłkarza. Na długo zapamiętam tą sprawę. Niestety muszę już iść, nowe zlecenie czeka. Dziękuję za współpracę. Do widzenia.

- Do widzenia. – powiedziałam i detektyw Rodriguez wyszedł z kawiarni. Szczęśliwa, że mam to, czego chciałam upiłam resztkę kawy i pojechałam po Migiego do przedszkola.

***

                Późnym popołudniem, gdy mój synek bawił się zabawkami do domu wrócił Rodrigo. Ubrany w elegancki, granatowy garnitur, a na wierzch szary płaszcz. Ostatnie dni w Barcelonie były bardzo pochmurne, co chwile padało wiał silny wiatr.

- Wróciłem, przepraszam, że tak późno, ale spotkanie mi się przedłużyło. – powiedział, gdy wszedł do kuchni gdzie przygotowywałam obiad. – Hej siostra. – pocałował mnie w policzek.

- Hej braciszku. Kolacja zaraz będzie gotowa.

- To świetnie, bo głodny jestem. Pójdę się tylko przebrać. – powiedział i skierował się do Migiego – Cześć szkrabie, jak było w przedszkolu? – pogłaskał go po ciemnych włosach.

- Dobrze. Bawiłem się z Rafą. – odpowiedział z uśmiechem.

- Super. – skomentował Rodrigo i poszedł do swojego pokoju.

                Siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy się zrobioną przeze mnie zapiekaną. Rodri opowiadał, co słychać w pracy, mówił, że rodzice dzwonili z Kanady. Przenieśli się tam niedawno z Dominikany. Odkąd podróżują po świecie minęło już 7 lat, w Hiszpanii są na święta w grudniu i na początku wakacji. Łącznie kraju są z miesiąc. Jest to akurat czas między przeprowadzkami. Od stycznia do czerwca mieszkają tu, a od lipca do grudnia tam. Były już Chiny, Australia, Brazylia, Włochy, Kolumbia, Anglia, Katar, Japonia, Nowa Zelandia, Niemcy, Dominikana i teraz Kanada. Co jakiś czas dzwonią, pytają się, co u mnie, Migiego, Rodriego, jak życie i tak dalej? Miguela poznali dopiero, gdy ten miał siedem miesięcy. Wcześniej nie mieli czasu żeby przyjechać zobaczyć swojego wnuka. Byłam na nich strasznie wściekła, nigdy nie miałam nic przeciwko ich wprawą po całym świecie. Ale czasami zachowują się jak nieodpowiedzialne nastolatki.

- Jak w pracy? Cały dzień zdjęcia robiłaś? – zapytał mój braciszek.

- Niekoniecznie. Pokaże Ci coś. – wstałam i wyjęłam z torebki teczkę, którą dostałam od detektywa. – Otwórz. – powiedziałam podając mu ją. Rodri spojrzał na mnie z zaciekawieniem i  zrobił o co prosiłam. Przeglądał wszystko bardzo dokładnie, po chwili milczenia powiedział

- I co zamierzasz z tym zrobić? Chcesz pojechać do niego i co? Wpaść mu w ramiona? Przecież to chodzący łajdak wyrywający panienki na jedną noc. – powiedział podwyższonym głosem.

- Przestań. Najwyższy czas żeby dowiedział się, że ma syna. Niedługo Miguel zacznie pytać o ojca i co mu powiem?

- Że Cię zostawił i że nie zasługuje na was. – odpowiedział całkiem poważnie.

- Chce żeby mały miał ojca. Zrozum… – westchnął – Muszę teraz to przemyśleć, jak i kiedy go poinformować. Zobaczymy. I nie denerwuj się już. Będzie dobrze.

***

Miesiąc później…

Po wczorajszej, długiej rozmowie z Rodrigo zdecydowaliśmy, że dzisiaj pojedziemy do Alexisa. Tego dnia nie poszłam do pracy, cały dzień zastanawiałam się, co mu powiem. Żeby rozładować nerwy, po powrocie z przedszkola poszłam na siłownie. Dało mi to jakąś dodatkową siłę. Dość wcześnie odebrałam Migiego, zrobiłam mu obiadek i czekaliśmy na mojego starszego brata. Gdy mały bawił się samochodzikami w salonie, poszłam się odświeżyć. Wzięłam zimny prysznic, wymalowałam się, założyłam jeansy i beżową koszulę. Najpotrzebniejsze rzeczy włożyłam do brązowej torebki Michaela Krosa, którą kupiłam sobie na urodziny. Zawsze o takiej marzyłam. Godzinę po powrocie Rodrigo do domu zaczęliśmy szykować się do wyjścia. Przebrałam Migiego w ciemne jeansy, białą koszulkę z dinozaurem i czerwone conversy.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytał Rodri biorąc Migiego na ręce.

- Nigdy nie będę tego pewna. Ale później zabraknie mi odwagi. Jak nie dzisiaj to nigdy. – uśmiechnęłam się do niego i zwróciłam się do synka – Migi, pojedziemy teraz w jedno miejsce, mamusia musi z kimś porozmawiać, dobrze?

- Tak. – dopowiedział i uśmiechnął się.

- Załóż mu ją. – poprosiłam Rodrigo podając mu granatową kurteczkę małego. Sama założyłam beżowy płaszcz z jasnym futrem wokół szyi. Gotowi wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu.


***


                Zapukałam do dużych, dębowy drzwi. Po chwili otworzył mi je ten sam, uśmiechnięty od ucha do ucha, niesamowicie przystojny facet, którego poznałam kilka lat temu.
- Alexis… - wyszeptałam na jego widok.
- Tak to ja, Alexis Sánchez, bardzo mi miło.  W czym mogę pomóc pięknej Pani? – zapytał z błyskiem w oku.
- Nie poznajesz mnie, prawda?
- A powinienem? – odpowiedział zdziwiony.
- Tak. Pamiętasz wakacje we Francji, w lipcu 2009 roku? – na te słowa jego mina zupełnie się zmieniła. Wyrażała ciekawość i niepewność.
- Míre? – zapytał, a ja przytaknęłam. – Tyle lat… Co tu robisz?
- Uznałam, że powinieneś kogoś poznać. Miguel chodź do mamusi. – powiedziałam patrząc w głąb korytarza. Po chwili podbiegł do mnie mój mały skarb i wspiął się na moje ręce. – To jest Miguel. Nasz syn. – mówiłam spoglądając na piłkarza. Alexis nic nie odpowiedział, jego oczy nie mówiły nic. Stał oparty o framugę i patrzył się na nas swoimi czekoladowymi oczami. – Synku, biegnij do wujka, mama zaraz przyjdzie tylko jeszcze chwilkę porozmawia.  – powiedziałam odstawiając Miguela na ziemię. – Alexis, wiem, że jest to dla Ciebie szok. Nie chcę Ci niszczyć życia. Chociaż teraz pewnie to robię. Ale ty moje zniszczyłeś prawie 5 lata temu, więc chyba jesteśmy kwita. Nie oczekuję, że stworzymy teraz kochającą rodzinę. Jeżeli zechcesz, jestem gotowa zrobić testy na ojcostwo. Nie oczekuję od Ciebie niczego. Nie chcę pieniędzy, dajemy sobie radę. Po prostu chciałam żebyś wiedział, że stąpa po ziemi Twój syn, że jest na nim cząstka Ciebie. To jest mój numer, jeżeli będziesz chciał się spotkać z Migim, poznać go to zadzwoń. Jeżeli nie, to zapomnij, tak jak pięć lat temu. – powiedziałam podając mu wizytówkę. - Tylko pamiętaj, jeśli się zdecydujesz zaistnieć w jego życiu to nie pozwolę Ci z niego zniknąć tak jak z mojego. Nie pozwolę Ci go skrzywdzić. Nie pozwolę… – skończyłam swój monolog i ruszyłam w kierunku windy. Usłyszałam tylko dźwięk zamykających się w drzwi. Przy windzie czekał na mnie Rodrigo z Miguelem. Przytuliłam mocno do siebie mojego skarba, spojrzałam na Rodrigo a ten posłał mi potrzepujące spojrzenie.
- Mam to już z głowy. Czuję się wolna, teraz decyzja należy już tylko do niego.
- Chodź siostra, wracamy do domu. Dość wrażeń jak na jeden dzień. – powiedział.
- Mamí? Te quiero mucho. – powiedział słodko Miguel i dał mi buziaka.

- Ja też Cię kocham synku. Bardzo mocno, najbardziej na świecie. Jesteś tylko mój. Nie pozwolę Cię skrzywdzić, nikomu.

-----------------------------------

I jestem już po obozie i mamy nowy rozdział. ;) Krótki, końcówka jest prologiem i tak dalej, ale musiałam to jakoś wpleść. Zmartwiła mnie trochę mała liczba komentarzy pod poprzednim rozdziałem, ale mam nadzieję, że jest ona spowodowana brakiem czasu u was z powodu wakacji, a nie dlatego że już wam się nie podoba ta historia. :c 
A jak wam mijają wakacje? ;3


Do następnego,
Ines ;*

10 komentarzy:

  1. Mi się dalej podoba, komentuję każdy rozdział, bo ten blog jest super, a mnie ciężko zadowolić, uwierz :D
    Strasznie podoba mi się Twój styl pisania ♥
    Świetny rozdział, liczę na to, że Alexis zdecyduje się zaistnieć w życiu Miguela :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, wreszcie Alesix poznał Migiego ❤
    Ja zawsze będę czytać tego bloga, uwielbiam go ❤❤
    Ciekawe, czy Sanchi będzie chciał istnieć w życiu Miguela...
    Czekam na kolejny ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział. :)
    Ja zostanę wierna Twojemu opowiadaniu i szczerze, mogłabym je czytać bez końca.
    Czekam z niecierpliwością na następny, pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mi również się podoba i staram się komentować każdy Twój rozdział, bo piszesz na prawdę genialnie <3
    dobrze, że Alexis poznał syna, ciekawa jestem co teraz zrobi, oby nie stchórzył bo zmienię o nim zdanie ;pp
    pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że tak się potoczyło,
    myślałam, że od razu będą razem
    ale w zasadzie byłaby to wtedy historia jak wszystkie inne :D
    Fajnie, że teraz poznał syna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju, świetny rozdział, tak długo na niego czekałam!
    Alexis musi pokazać, że mu zależy na małym, bo inaczej będzie źle..
    czekam na kolejny. :* / Vika

    OdpowiedzUsuń
  7. to zdjęcie Alexisa na końcu <3
    rozdział cudowny, Mire dobrze zrobiła, że mu powiedziała!
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny <3
    Dobrze, że Mire zdecydowała powiedzieć Alexisowi :)
    Mam nadzieję, że dobrze zdecyduje :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. No dobra, wszystko wyszło na jaw, teraz tylko czekać na rozwój akcji :3
    Tylko błagam- nie zrób z Alexisa zimnego jak lód drania bez serca. Proszę. To, że nie gra już w Barcy nie znaczy, że mam go znienawidzić :D
    Czekam na następny :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ty wiesz misiu, że rozdział jest boski! :) Dobrze, że wszystko zostało wyciągnięte na światło dzienne! Bardzo lubię Alexisa i ogólnie, i w twoim blogu, więc zrób tak, żeby byli razem, było wszystko okej, itd, prosze! :)) Kocham mocno myszko! :*

    OdpowiedzUsuń